Ocean wyglądał spokojnie tego popołudnia. Niewzruszona masa wody błyszczała przejrzystym turkusem, a na jej powierzchni nie było widać ani jednej zmarszczki. Seijurou Akashi wpatrywał się w horyzont z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Po chwili pochylił się nad wodą i zanurzył w niej opuszki palców. Te doświadczenie wywołało na jego ustach delikatny, enigmatyczny uśmiech. Wyprostował się i ponownie włożył ręce do kieszeni ciemnych spodni.
–
Jest dopiero kwiecień a woda jest już ciepła – stwierdził miękkim głosem i
zaciągnął się głęboko świeżym, morskim powietrzem.
–
Kwiecień jest trochę inny w tym roku, Akashi-kun.
Seijurou poruszył się nieznacznie, jednak nie skierował wzroku na swego rozmówcę.
–
Zgadza się, Tetsuya. Ocean jest bardziej turkusowy tego kwietnia.
Tetsuya
Kuroko nie był pewny jak ma skomentować te stwierdzenie. Będąc z Akashim zawsze
starał się jak najrozważniej dobierać słowa, a kiedy nic sensownego nie
przychodziło mu do głowy, to po prostu wolał milczeć. Mimo wszystko poczuł, że
sytuacja, w której się znaleźli sprawiała mu pewnego rodzaju przyjemność. Już
nie pamiętał, kiedy ostatni raz rozmawiali i teraz chciał, żeby ta chwila
trwała jak najdłużej.
Gdzieś
nad ich głowami zakołowały z piskiem dwie białe mewy, po czym poszybowały w
stronę horyzontu. Widok oddalających się skrzydło w skrzydło ptaków był tak
nostalgiczny, że Kuroko poczuł dziwne łaskotanie w gardle.
–
Ocean jest interesujący, prawda Tetsuya? – podjął ponownie Akashi ku
zaskoczeniu Kuroko – zastanawiałeś się kiedyś nad jego ogromem?
–
Nie, Akashi-kun. Nigdy o tym nie rozmyślałem. – odpowiedział ostrożnie, wpatrując
się badawczo w przystojny profil chłopaka, który z wolna okrywał się jakimś dziwnym
mrokiem.
–
Zawsze stroniłem od oceanu – wyznał po chwili niespodziewanie przejmującym
głosem i Kuroko poczuł dziwny niepokój. Z jakiegoś powodu miał wrażenie, że ta
rozmowa niesie za sobą jakiś zawoalowany przekaz i nie był pewny, czy jest
gotowy by go poznać. – Ta bezkresna woda wywołuje we mnie uczucia, które są
inne od wszystkiego. I te uczucia… nie podobają mi się, Tetsuya.
–
Dlaczego mi to mówisz Akashi-kun?
–
Nigdy jeszcze nie przegrałem. Nigdy nie przegrałem z nikim, kto stanął na mojej
drodze. A wszelkie inne przeszkody są przeze mnie bezwzględnie usuwane. A teraz
na swojej drodze, tuż przed swoimi oczami widzę ocean. Powiedz mi Tetsuya – czy
powinienem walczyć z oceanem? Czy mam szansę wygrać z bezkresną wodą? – Akashi
zawiesił głos i po raz pierwszy od początku rozmowy odwrócił twarz w jego
stronę. Kuroko poczuł, jak heterochromiczne oczy dosłownie przeszywają go na
wylot, bezwzględnie domagając się odpowiedzi.
–
Akashi-kun… cz…czy ocean rz-rzucił ci wyzwanie? – zapytał, ledwo opanowując
nagłe drżenie ciała.
–
Stoi na mojej drodze, więc to równoznaczne z rzuceniem wyzwania.
–
A m-może… – Kuroko zawahał się i wziął głęboki wdech, czując jednocześnie, że
sporo ryzykuje przez to, co zamierzał za chwilę powiedzieć – Może Akashi-kun
źle to pojmuje? Może ocean nie rzuca nikomu wyzwania tylko zachęca, by o
wszystkim zapomnieć i po prostu się w nim zanurzyć…?
W
jednej chwili oczy Akashiego rozszerzyły się jakby ogarnęła go nagła psychoza,
a na ustach pojawił się obłąkańczy uśmiech.
–
To ciekawy punkt widzenia, Tetsuya. – powiedział półszeptem, sprawiając tym
samym, że po plecach Kuroko spłynęły zimne strużki potu. – Jednakże… W moim przypadku
takie rozumowanie nie ma racji bytu.
Kuroko
doskonale rozumiał, co Akashi miał na myśli wypowiadając te słowa, jednak był
zbyt roztrzęsiony by cokolwiek odpowiedzieć lub zrobić. Tak bardzo chciał, by
znów było jak za dawnych czasów, by znów mogli ze sobą normalnie pogadać. Tymczasem ta sytuacja i rozmowa, w której
pokładał takie nadzieje, teraz przerodziła się w pułapkę, z której rozpaczliwie
chciał się uwolnić.
Jakby
napawając się przerażeniem Kuroko, Akashi wykrzywił usta w maniakalnym uśmiechu
i przytknął do piersi rozpostartą dłoń.
–
Zapamiętaj to Tetsuya. Dzień, w którym pozwolę, by moje ciało i duszę ogarnął
turkus oceanu, będzie dniem mojej
śmierci.
W
tym momencie Kuroko nie wytrzymał i opadł bezsilnie na mokry piasek. Nie
obchodziło go nawet, jak żałośnie musiał teraz wyglądać w oczach Akashiego. Chciał
tylko zatkać uszy, by nie musieć już słuchać tych wszystkich okropieństw.
–
Akashi-kun! Dlaczego mówisz takie straszne rzeczy? Dlaczego mówisz o swojej
śmierci…? – zapytał ochryple, zasłaniając usta rękawem bluzy.
–
Ponieważ czuję, że coś mnie popycha w stronę oceanu i wkrótce będę musiał się z
nim zmierzyć.
–
Dlaczego chcesz z tym walczyć…? Akashi-kun… Dlaczego taki się stałeś? Przecież
byliśmy przyjaciółmi… Dlaczego nie jest tak, jak kiedyś…?
Z
trudem powstrzymywał cisnące się do oczu łzy. Akashi patrzył na niego z góry,
jednak po chwili rysy jego twarzy jakby trochę złagodniały.
–
Dlaczego? Zadajesz dużo pytań Tetsuya…
– wymówił jego imię zaskakująco miękkim tonem i podał mu dłoń by pomóc mu
wstać. – Dopóki nie umrę nic nie będzie takie jak kiedyś.
–
Nie chcę żebyś umierał, Akashi-kun.
–
Och, ale ja wcale nie mam zamiaru umierać. Bo śmierć oznacza porażkę, prawda?
To jednak nie zmienia faktu, że coś
wkrótce się stanie.
–
Skąd…?
–
Skąd to wiem? Ponieważ kwiecień…
zapowiada się naprawdę pięknie w tym roku.
~*~
Tatsuya
Kuroko otworzył błękitne niczym letnie niebo oczy i wbił tępo wzrok w sufit. Więc to był tylko sen. Sądząc po mroku
panującym w pokoju, nadal był środek nocy. Podejrzewał jednak, że nie szybko
będzie w stanie ponownie zasnąć. Jego serce waliło jak oszalałe, a w uszach
huczało mu od nadmiaru emocji.
To był tylko sen –
powtarzał sobie intensywnie w myślach, ale uczucie ulgi jakoś nie przychodziło
– Dlaczego więc…?
Obrócił
się niespokojnie na lewy bok i zapatrzył na oprawione w ramkę zdjęcie z czasów,
gdy jeszcze chodził do gimnazjum. Stał na nim uśmiechnięty od ucha do ucha,
otoczony przez kolegów z byłej drużyny koszykówki. Do tej pory pamiętał te
uczucia radości i dumy, które rozpierały ich wszystkich po wygranych
mistrzostwach.
–
Akashi-kun…– wyszeptał, patrząc w uwiecznione na papierze szkarłatne oczy. – Dlaczego
akurat kwiecień…?
Pytanie
zawisło w ciężkim, sierpniowym powietrzu i Kuroko pomyślał, że prawdopodobnie
nigdy nie znajdzie na nie odpowiedzi. Z resztą… To był przecież tylko sen, więc
dlaczego w ogóle miałby się nad tym zastanawiać…?
Zamykając
znużone oczy, Tetsuya Kuroko nie zdawał sobie sprawy, że odpowiedź miała
wkrótce przyjść do niego sama. Bo kto by się spodziewał, że w tym roku kwiecień postanowił spłatać figla i wyjątkowo
zawitać w sierpniu…?
Prolog opowiadania Only For Forever, mam nadzieję, że wyszedł dość zgrabny :) Zastanawiam się tylko, czy ktokolwiek to przeczyta skoro nikt tego bloga nie zna, ale jeśli tak się zdarzy, to proszę o opinie, buziaczki :*
Chociażby nie wiadomo, jak mocno można się starać, rozumowanie Seijuuro jest trudne do zrozumienia. Można próbować, ale tak naprawdę w stu procentach nikt go nie zrozumie.
OdpowiedzUsuńProlog mi się bardzo podoba. Wyszedł tajemniczo, sprawiając, że chce się dowiedzieć wszystkiego, a zarazem tak, że można bać się tego, jakie tajemnice kryje za sobą. Ocean, kwiecień i Akashi. To teraz może przerażać.
Wolałabym czytać już dalej, ale chciałam napisać, jak bardzo podoba mi się to, co napisałaś (Nie mam siły myśleć, jak uniknąć powtórzeń...). Zarówno styl pisania, jak i sam pomysł od początku przyciągają. Dodatkowo fakt, że jest to o Akashi'm sprawia, że chęcią będę to czytać.
Pozdrawiam i życzę weny :)
Paola-Vea ^^