poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział VI





Seijurou przewrócił kolejną stronę  oryginalnego wydania „Komu bije dzwon” i westchnął ze znużeniem. Pamiętał, że kiedyś bardzo zainteresowała go ta książka, jednak teraz jego myśli były dziwnie rozproszone i nie mógł się skupić na znaczeniu poszczególnych słów, toteż powieść  Hemingwaya wydała mu się nieciekawa i kompletnie pozbawiona sensu.  Zamknął z impetem oprawioną w ciężką okładkę książkę i odłożył ją na stos innych, które dziś tak samo jak „Komu bije dzwon” znudziły go, lub zirytowały w taki czy inny sposób.
Zerknął na stary zegar wiszący tuż nad jego głową. Dochodziła 18, a on nadal nie dokończył eseju na między-licealny konkurs dotyczący wpływu literatury zachodniej na twórców japońskich. Właściwie miał na to czas do końca wakacji, czyli grubo ponad 20 dni, jednak wolałby mieć to już z głowy i ze spokojnym sumieniem zająć się innymi ważnymi sprawami.
Rozprostował zesztywniały kark i podszedł do najbliższego regału. Wodząc wzrokiem po tytułach kolejnych tomów ustawionych ciasno na półce, doszedł do wniosku, że „Mistrz i Małgorzata” Bułhakowa będzie najlepszym wyborem. Wielu pisarzy japońskich wzorowało się na rosyjskich twórcach i być może podążanie tą ścieżką podczas pisania eseju było dość zachowawcze i oklepane, jednak i tak był przekonany, że zapewni mu to zwycięstwo nad innymi konkurentami. Zawsze uważał, że prawdziwy profesjonalista potrafi stworzyć coś dobrego nawet na podstawie banału. Sięgnął po oprawiony w wężową skórkę tom i wrócił do małego stolika w głębi biblioteki.
Zanim usiadł jego wzrok bezwiednie powędrował w stronę przeciwległego kąta pomieszczenia.
Drobna postać odziana w workowatą sukienkę, siedziała skulona w fotelu z kolanami podciągniętymi pod brodę, a długie włosy całkowicie zasłaniały jej twarz. April van Rosenberg pierwszy raz od kilku dni była tak cicho, że ledwie pamiętał o jej irytującej obecności. Z tego co zauważył, studiowała uparcie od kilku godzin słownik angielsko-japoński i tylko co jakiś czas mruczała coś niezrozumiałego pod nosem.
Nie zadręczała go jednak bezsensownym potokiem słów i to mu musiało wystarczyć. Oczywiście wolałby siedzieć tu sam, ale w porównaniu z udręką, na jaką go skazała w ciągu ostatnich dni, powinien docenić fakt, że w końcu zamknęła te swoje niewyparzone usta i dała mu spokój.
Prawda była taka, że po jej szokującym wyznaniu nie mógł przez jakiś czas zebrać myśli. Kiedy dwa dni temu obwieściła mu, że zamierza się z nim zaprzyjaźnić, był tak oszołomiony tą niedorzeczną propozycją, że dosłownie odebrało mu mowę. Na początku pomyślał, że dziewczyna znowu sobie urządza z niego kpiny, jednak coś w jej wzroku, tak zdeterminowanym jak nigdy wcześniej, powiedziało mu, że to nie był wcale żart.

Zdecydował się zignorować ją i jej absurdalne pomysły, ale najwyraźniej jego wymowne milczenie nie dało jej do myślenia. Nie zniechęcona jego reakcją, włóczyła się za nim jak wierny pies i raczyła go bezsensownymi opowieściami, podczas gdy on próbował skupić się na swoich obowiązkach. Jakby tego było mało, uparła się, by brać aktywny udział we wszystkich jego dodatkowych lekcjach z prywatnymi nauczycielami.
Gdyby tylko posiadała jakieś umiejętności, mogłaby być przydatnym partnerem w nauce i jej irytujące towarzystwo obróciłoby się na jego korzyść, jednak nic podobnego. Seijurou doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że wszystkie jego zajęcia dodatkowe są na bardzo zaawansowanym poziomie, jednak ona miała problemy z najprostszymi rzeczami. Do tej pory czuł niesmak na wspomnienie wczorajszej lekcji szermierki, gdy uparła się, że będzie jego przeciwnikiem, a nie potrafiła nawet opanować podstaw władania szablą.
Najbardziej niezrozumiały dla niego w tym wszystkim był fakt, że ona zdawała się kompletnie nie przejmować swoją nieudolnością. Nie tylko nie okazywała cienia wstydu, gdy coś jej nie wychodziło po raz enty z rzędu, ale dodatkowo urządzała sobie na ten temat wesołe podśmiechujki, w które wciągała nawet jego instruktorów. Nie mógł uwierzyć w to, że dorośli, poważni na co dzień nauczyciele, z taką łatwością dawali się podejść jej głupim gierkom. Opanowywali się dopiero pod jego gromiącym spojrzeniem, jednak jego zdaniem i tak okazywali jej stanowczo zbyt wiele sympatii. W jego mniemaniu ktoś, kto wykazywał się taką ignorancją we wszystkich możliwych dziedzinach, nie zasługiwał nawet na cień uznania.
Seijurou opadł na obity ciemną skórą fotel i wnikliwym wzrokiem zmierzył jej drobną sylwetkę. Gdy tak siedziała skulona, potrząsając co chwilę jasnowłosą głową, wyglądała całkiem zwyczajnie, nie licząc jej okropnej sukienki, którą chyba sama sobie uszyła. Seijurou nie miał rozległego pojęcia o damskiej modzie, jednak nawet on był w stanie dostrzec, że jej styl ubierania był co najmniej dziwny. W przeciwieństwie do swego ojca, który również dobierał niecodzienne stroje, jednak widać był w tym schludność i klasę, ona wyglądała niczym bajkowa dziewczynka z zapałkami. Brzydko i biednie.  
Seijurou wykrzywił usta w pogardliwym uśmiechu.

Zaprzyjaźnić się, co…? Śmieszne.

Nigdy nie zmarnowałaby swojego cennego czasu na zadawanie się z osobą taką jak ona. Dzieliła ich zbyt wielka przepaść, by kiedykolwiek mógł na nią spojrzeć jak na kogoś godnego jego uwagi, o głębszych relacjach już nie wspominając. Z resztą…
Cóż to za idiotyczna instytucja, ta cała przyjaźń…, pomyślał zirytowany, wertując pobieżnie kartki książki. Jaki jest cel relacji, która w swym pierwotnym zamierzeniu nie przynosi korzyści żadnej ze stron…? Bzdura.  

Zegar w korytarzu wybił 18:30 i Seijurou skarcił się w duchu za zawracanie sobie głowy takimi sprawami. Czas leciał nieubłaganie, a on nadal nie dokończył tego nieszczęsnego eseju, a wszystko przez to, że niepotrzebnie rozpraszał się siedzącą nieopodal dziewczyną. Z jednej strony twierdził przed samym sobą, że nie jest godna jego uwagi, a z drugiej – nieświadomie jej tę uwagę poświęcał. Zaśmiecanie sobie umysłu jej osobą było co najmniej godne pożałowania. 
Szybkim ruchem ręki chwycił leżący na stoliku długopis i zaczął robić notatki z przeglądanej książki. Po chwili jego myśli całkowicie skupiły się na dziele Bułhakowa, jednak ku jego irytacji, stan ten nie potrwał długo.
– Czy to po rosyjsku?
April stała nad nim i z zainteresowaniem patrzyła na trzymaną przez niego książkę. Seijurou zatrzymał się w połowie zdania i ścisnął mocniej długopis.
– Jak widzisz… tak, to po rosyjsku. – odpowiedział chłodno, nie podnosząc głowy.– Uprzedzając twoje kolejne pytanie… Tak, znam rosyjski.
April uśmiechnęła się pod nosem, patrząc z góry na jego czerwoną czuprynę.
– Widzisz Seijurou Akashi, znasz mnie coraz lepiej. Nawet potrafisz przewidzieć moje pytania!
Seijurou nie skomentował tego stwierdzenia i wrócił do pisania. April odwróciła się na pięcie i po chwili wróciła do stolika, taszcząc ze sobą fotel na którym przed chwilą siedziała. Przysunęła go bliżej blatu i usiadła na nim po turecku.
– O czym piszesz? Może chciałbyś mojej pomocy? Wiem trochę o literaturze rosyjskiej… – zagaiła, przysuwając się do niego bliżej. Seijurou prychnął pod nosem.
– Nie sądzę, że mogłabyś mi w czymkolwiek pomóc.
April nadęła policzki i pokazała mu język, mimo, że na nią nawet nie patrzył. Jak zwykle był dla niej wyjątkowo oschły, jednak w jej naturze nie leżało przejmowanie się takimi błahostkami. Poza tym zdążyła już przyzwyczaić się do jego szyderczych, chociaż wypowiadanych beznamiętnym głosem uwag i jego zawoalowane próby obrażenia jej nie robiły na niej większego wrażenia.
– Jestem od ciebie starsza, więc istnieje szansa, że mogę wiedzieć coś, czego nie wiesz ty.
– Wybacz, ale to niemożliwe. – odpowiedział bez emocji i przewrócił kartkę książki.
– Kiedyś cię zgubi ta nadmierna pewność siebie – powiedziała rzeczowym tonem. – Powinieneś posłuchać rady starszej koleżanki,  D z i e c i a k u . – dokończyła melodyjnym głosem i oparła brodę na splecionych dłoniach.

Dzieciaku, huh…? To dopiero interesujące.
Seijurou postanowił zignorować jej marną próbę wyprowadzenia go z równowagi. Chciał jak najszybciej dokończyć ten esej i mieć to już z głowy. Ona i jej głupie zaczepki nie były w stanie mu w tym przeszkodzić.
April wyciągnęła przed siebie nogi i pomachała  nimi ze zniecierpliwieniem. Rozumiała, że był zajęty, ale od kilku godzin siedział tu i skrobał coś zawzięcie, a ona naprawdę chciała mu jakoś pomóc. Poza tym była dość niepocieszona faktem, że znowu poległa przy próbie zrozumienia japońskiego alfabetu i liczyła na to, że może Seijurou wytłumaczyłby jej co nieco.
Nabrała powietrza w płuca i dmuchnęła z całej siły w jego włosy. Czerwone kosmyki zafalowały wokół jego jasnej, pozbawionej jakiejkolwiek skazy twarzy, a prawa ręka, którą dotychczas notował tak zawzięcie, nagle się zatrzymała.
Powoli podniósł na nią swój wzrok i obdarował ją najbardziej nieprzyjemnym spojrzeniem, jakie kiedykolwiek widziała. Jego źrenice zwęziły się do rozmiaru maleńkich czarnych kropek, a w różnokolorowych tęczówkach błyszczało coś niebezpiecznego, jakby na kształt szaleństwa.
April cofnęła się instynktownie, jednak po chwili roześmiała się radośnie.
– Wyglądasz jak lew na chwilę przed rzuceniem się na swoją ofiarę – powiedziała wesoło, rozbawiona jego uderzającym podobieństwem do dzikiego zwierzęcia.
Seijurou milczał, wpatrując się w nią szeroko otwartymi oczami. Jej intensywnie różowe usta były rozchylone w szerokim uśmiechu, ukazującym równe, białe zęby, a w jej turkusowych tęczówkach tańczyły psotne ogniki. Z pewnością ta absurdalna sytuacja przysporzyła jej wiele radości. Jednak on nie podzielał jej wesołości. Był jednocześnie wściekły i oszołomiony, zarówno jej niedorzecznym postępowaniem, jak i kompletnym brakiem szacunku względem niego.
Wziął głęboki oddech by uspokoić skołatane myśli.
– Ty… Dmuchnęłaś mi we włosy. – powiedział po chwili bardzo niskim głosem, ledwo opanowując nieodpartą chęć przygwożdżenia jej ciała do ściany i zastraszenia jej w jakiś okrutny sposób.
– Tak, zrobiłam to. – stwierdziła melodyjnym głosem, mierząc go zaczepnym wzrokiem.
– Dlaczego…?
– Bo mnie ignorowałeś.
– Dlaczego? – ponowił swoje pytanie i April posłała mu lekko zdezorientowane spojrzenie.
– Do czego nawiązujesz?
Seijurou uniósł brwi i rozchylił lekko usta, obnażając przy tym swoje nieskazitelnie białe zęby.
– Do twojego niepoważnego zachowania oczywiście. Czy sądzisz, że tak zachowują się normalni ludzie?
– Nie jestem pewna czy mamy taką samą definicję normalnego człowieka.
– W takim razie… Pozwól, że cię doedukuję w pewnej kwestii. Dmuchanie na ludzi nie jest normalnym zachowaniem. – April otworzyła usta, żeby mu przerwać, jednak on wstał gwałtownie i spojrzał na nią z góry lodowatym, pełnym wyniosłości wzrokiem. – Ubzdurałaś sobie coś i być może dlatego pozwalasz sobie na takie zachowanie względem mnie. Ale wybacz, muszę cię rozczarować. Toleruję twoją obecność tylko dlatego, że jesteś moim gościem, choć wcale tego nie pragnąłem… Próbowałem być dla ciebie uprzejmy, jednak ty zdecydowałaś się mi to utrudniać, poprzez swoje lekceważące podejście do wszystkiego. Nie rozumiem i nie mam ochoty zrozumieć osób, które wykazują się taką ignorancją. Więc… Powiem to raz i proszę, nie pozwól mi się powtarzać. Ja nigdy nie mógłbym zaprzyjaźnić się z kimś takim jak ty.

Odwrócił się do niej plecami i wyszedł szybkim krokiem z biblioteki, zostawiając April z kompletnie oszołomioną miną. Bezwiednie zaczęła przewracać kartki książki, którą jeszcze przed chwilą Seijurou trzymał w ręce. Dźwięk jego ostrych jak brzytwa słów odbijał się nieprzyjemnym echem w jej głowie.

Z kimś takim jak ty. Z kimś takim jak ty…

Wcześniej zwykle ograniczał się do lakonicznych uwag, przez które w zawoalowany sposób próbował okazać jej swoją wyższość, jednak zawsze przyjmowała je z dużym dystansem.
Dziś było inaczej. Po raz pierwszy od ich spotkania, porzuciwszy swoją wymuszoną uprzejmość, Seijurou Akashi niemal otwarcie przyznał, że nie może jej znieść. I jeśli miała być ze sobą szczera, to nie było to najprzyjemniejsze doświadczenie na świecie. Jednakże… Oprócz tego, że sprawił jej przykrość, miało miejsce coś, co było dla niej stokroć ważniejsze niż chwilowo urażona duma – po raz pierwszy powiedział jej o swoich prawdziwych uczuciach i pokazał, że za to kamienną maską kryją się jakieś emocje.
Z głębokim westchnieniem zanurzyła się wygodne objęcia fotela. Odprężyła napięte dotychczas mięśnie i przymknęła leniwie oczy a kąciki jej ust powoli uniosły się ku górze. 

~*~

Seijurou zamknął się w swojej sypialni i usiadł na skraju łóżka ze zgarbionymi plecami. Wpatrywał się tępo w ciemne panele pod swoimi nogami i nie mógł odeprzeć uczucia rozpierającej go satysfakcji. Co prawda emocje poniosły go trochę bardziej niż się tego spodziewał, jednak widok jej osłupiałej twarzy był tego warty.
On, Seijurou Akashi nie mógł pozwolić sobie na to, by ktokolwiek okazywał mu taki jawny brak szacunku. Kimkolwiek by ta osoba nie była... Nie obchodziło go to. Niepoprawne zachowanie musiało zostać w odpowiedni sposób ukarane. Wcześniej powstrzymywał się ze względu na swego ojca, ale teraz nie miało to już dla niego najmniejszego znaczenia. Z przyjemnością  nauczy tą bezczelną dziewczynę dobrych manier i pokaże gdzie jest jej miejsce, nawet jeśli ceną tego będzie niezadowolenie Masao. Z resztą… Był przekonany, że ojciec i tak o niczym się nie dowie.
Przebywając w jej towarzystwie, chcąc nie chcąc nauczył się o niej kilku rzeczy. Próbowała rozwiązywać wszystko na własną rękę i ryzyko, że poskarży się komuś na jego postępowanie było prawie zerowe. W tej kwestii bardzo przypominała mu prostolinijnego, uczciwego do bólu Tetsuyę Kuroko.
Po chwili usłyszał ciche pukanie do drzwi. Zamarł i skierował wzrok w tamtą stronę. Mimowolnie wyobraził sobie, że to ona przyszła kajać się przed nim i błagać go o wybaczenie. Wiedział, że to mało prawdopodobny scenariusz, jednak taka wizja wywołała w nim dziwnego rodzaju ekscytację.
– Paniczu Seijurou. – przytłumiony głos Konako rozległ się spod drzwi.
– Wejdź. – zakomenderował i wyprostował plecy.
Gosposia uchyliła lekko drzwi i spojrzała na niego z pokorą.
– Pański ojciec wrócił, paniczu. Kolacja będzie za 20 minut.
– Dziękuję. Powiadomiłaś… Panienkę April…?
– Tak, Paniczu Seijurou.
Uśmiechnął się lekko pod nosem, obnażając przy tym swoje śnieżnobiałe zęby i Konako poczuła nieprzyjemne sensacje w okolicach żołądka. Nie spodobał jej się ten podejrzany uśmiech.  
– To wspaniale, Konako. Możesz odejść.
Gosposia cofnęła się szybko na korytarz i cicho zamknęła za sobą drzwi.
Seijurou potrząsnął głową, by odgonić od siebie natrętne myśli o April i ruszył w stronę łazienki. Nie wiedział dlaczego, ale całkowicie wbrew jego woli, narastało w nim osobliwe uczucie podniecenia i musiał natychmiast otrzeźwić umysł zimnym prysznicem.

~*~

– Tato! Minęły całe lata! – wykrzyknęła radośnie April i rzuciła się ojcu na szyję, gdy tylko pojawił się w drzwiach wejściowych rezydencji. Anthony zaśmiał się i ucałował córkę w jasnowłosą czuprynę. Był potwornie zmęczony po kolejnym dniu nużących negocjacji, jednak widok rozradowanej córki zawsze był dla niego niczym zastrzyk nowej energii.
– Rzeczywiście, mam wrażenie, jakbyśmy nie widzieli się od miesiąca. – przyznał i uszczypnął ją pieszczotliwie w piegowaty policzek.
Wtulając się w poły błękitnej marynarki Anthony’ego, April dostrzegła kątem oka drugiego mężczyznę, który najwyraźniej czekał w progu, aż zakończą pokaz rodzinnych czułości.
– Ach, przepraszam! – April odskoczyła od ojca i uprzejmie pokłoniła głowę przed Masao Akashim. – Dzień dobry panu, witamy w domu!
Masao spojrzał na nią dziwnie, jednak po chwili uśmiechnął się dość sztywno i skinął jej głową. April zastanowiła się, czy nie jest mu czasami przykro, że jego syn nie wita go w progu tak, jak ona zwykła witać Anthony’ego.
– Miło widzieć cię w dobrym humorze. – powiedział bezbarwnym głosem i oddał skórzaną teczkę do rąk stojącego obok kamerdynera. – Nie ma z tobą Seijurou…?
April wyczuła w jego głosie dziwną podejrzliwość i mimowolnie napięła mięśnie twarzy. Nie wiedziała jak dokładnie wyglądały jego stosunki z Seijurou, ale coś jej mówiło, że nie należały one do najcieplejszych.
– Och, jak zwykle spędziliśmy razem prawie cały dzień, ale miał do napisania jakąś pracę, więc nie chciałam mu przeszkadzać. Pański syn jest naprawdę bardzo pracowity. – odpowiedziała mu gładko, podświadomie czując, że taka odpowiedź usatysfakcjonuje Masao.
Mężczyzna skinął głową na znak zrozumienia, jednak jego twarz nie zdradzała żadnych emocji.
– Wybaczcie, udam się teraz do siebie by się odświeżyć przed kolacją.
– Do zobaczenia – rzucił Anthony w stronę jego oddalających się pleców, po czym objął April i skierowali się razem w stronę salonu.
– Ach, ja nie wiem co wy tam robicie całymi dniami, pewnie jakieś przekręty – powiedziała April z udawanym oburzeniem w głosie i usadowiła się na miękkiej kanapie stojącej w rogu przestronnego salonu. Dotychczas nie przychodziła tu zbyt często, jednak pomieszczenie bardzo jej się podobało. W przeciwieństwie do reszty domu, wystrój tutaj był skromny i minimalistyczny, a jasna kolorystyka ścian i mebli przywodziła jej na myśl świeżą morską bryzę.
– Wiesz przecież, że międzynarodowe umowy są znacznie bardziej skomplikowane. A jak ma się do czynienia ze skrupulatnymi Japończykami… – Anthony westchnął przeciągle i opadł na miejsce obok córki. – Cóż, jest jakieś 10 razy więcej formalności, chociaż Masao i tak robi wszystko co w jego mocy, by to przyspieszyć.
– Dogadujesz się z nim? – zapytała April ściszonym głosem, ciekawa jakim człowiekiem jest ojciec Seijurou.
Anthony uśmiechnął się nieznacznie i podrapał się nonszalancko po głowie.
– Szczerze mówiąc jest niezłym sztywniakiem. – szepnął jej do ucha i oboje zachichotali. – Jednak jeśli chodzi o robienie interesów jest profesjonalistą jakich mało. Chciałbym być taki zorganizowany i zorientowany we wszystkich sprawach jak on. Poza tym jest niebywale inteligentny, czasem mam wrażenie, że wychodzę przy nim na jakiegoś ignoranta.
– Och, więc to u nich rodzinne.
Anthony zaśmiał się i ziewnął przeciągle ukazując dwa rzędy białych, równych zębów. Hollywódzki uśmiech April odziedziczyła z pewnością po nim.
– Domyślam się, że Seijurou także…
– Oj tato, żebyś ty widział co on potrafi, jest po prostu wspaniały! – przerwała mu podekscytowanym głosem. – Jest chyba najlepszy… we wszystkim. Zna z pięć języków, rozumiesz to…? Konako mi zdradziła, że zawsze ma najlepsze oceny, zawsze najlepszy w sporcie! Ciekawi mnie, kiedy on tego wszystkiego się nauczył.
Anthony popatrzył na nią z miłością w oczach. Zawsze zapominała o sobie i skupiała się na ludziach wokół, wychwalając pod niebiosa ich zalety .
– A poza tym?
– Ma bardzo skomplikowany charakter, ale pracuję nad tym. – odpowiedziała beztrosko, jednak twarz ojca trochę spoważniała.
– Dziecko…
April zmarszczyła czoło i posłała mu stanowcze spojrzenie.
– Wiem doskonale, do czego chcesz nawiązać, ale wiesz że nie mam ochoty wracać kolejny raz do tej samej rozmowy.– wyszperała w przepastnej kieszeni sukienki gumkę i sprawnym ruchem zebrała długie włosy w wysoki kucyk. – Wszystko będzie w porządku, więc nie musisz się o mnie martwić. Umiem o siebie zadbać i wiem gdzie leży granica. Koniec tematu.

Anthony popatrzył na nią  z troską w oczach, jednak powstrzymał się od ciągnięcia tej rozmowy.
– Zaraz kolacja, idziemy? Jak zwykle jestem potwornie głodna – wymruczała April masując się po brzuchu a na jej twarz powrócił zwyczajny, pogodny uśmiech.
– W porządku. – oboje podnieśli się z kanapy i skierowali swe kroki w stronę jadalni.
– Zapomniałam ci powiedzieć, że jutro jest mój pierwszy dzień w klinice! Już się nie mogę doczekać! Mam nadzieję, że będą dla mnie wyrozumiali.
– Wszyscy cię pokochają, zobaczysz. – Anthony powiedział z przekonaniem w głosie i zmierzwił jej jasną grzywkę. – Właściwie to też zapomniałem ci o czymś wspomnieć. W przyszłym tygodniu wybieramy się z Masao na dłużej do Tokio, więc pomyślałem sobie, że mogłabyś pojechać z nami.
– Na dłużej…? Do Tokio?
– Mam na myśli weekend. Pasuje ci?
– W zasadzie tak, chyba w szpitalu się na mnie nie pogniewają, z resztą i tak powiedzieli, że sama mam sobie ustalić dni i godziny wolontariatu. Zaraz, do Tokio mówisz…? – April przystała i zamyśliła się. Po chwili jej twarz pojaśniała w szerokim uśmiechu. – To wspaniale się składa tato! Kolejny weekend, tak? – upewniła się z ekscytacją w głosie.
– Zgadza się.
– Takim razie lecę na chwilę do pokoju, muszę napisać smsa! Zaraz wracam!
Zostawiła zaskoczonego jej reakcją Anthony’ego i pobiegła w podskokach w stronę schodów.
– Ty…? Smsa? – zawołał za nią z niedowierzaniem w głosie.
April zaśmiała się tylko w odpowiedzi i przeskakując co dwa schodki pomknęła do sypialni. Po chwili wpadła jak burza do swojego pokoju i zaczęła przewalać podniszczoną, skórzaną torebkę w poszukiwaniu telefonu komórkowego. Gdy tylko wyłowiła z  masy niepotrzebnych drobiazgów wysłużony aparat, od razu zabrała się za pisanie smsa. Szło jej to dość mozolnie, jednak po kilku minutach udało jej się stworzyć wiadomość.
–Jeeeest! – mruknęła zadowolona z siebie i przed wysłaniem przeczytała jeszcze raz jej treść.

W następny weekend będę w Tokio. Niesłychane, prawda? Nie, nie robię sobie żartów! Musimy się spotkać, stęskniłam się! A.

 – Dooobra… Teraz kontakty… Gotowe.
Uśmiechnięta wpatrywała się w ekran telefonu. Po chwili otrzymała powiadomienie.

Dostarczono: Taiga.











-----------------------------------------------
Witajcie po tej długiej przerwie! 
Od razu przepraszam Was z całego serca za te opóźnienie, a przede wszystkim za rzucanie słów na wiatr. (Heileen daje z boku ogłoszenia, że rozdział 20.06 będzie! pfff) To godne pożałowania - powiedziałby Seijurou i miałby świętą rację. 
Ale powiem wam, że miałam naprawdę ciężki tydzień a do tego właśnie zepsuła mi się cholerna spacja, muszę ją dosłownie bić żeby się wciskała!!! :( 
Miałam tyle nauki a najgorsze jest to, że zaspałam (!) na jeden egzamin i teraz mam z tego tytułu niezłe problemy. Chyba czeka mnie poprawka we wrześniu, upsss. Poza tym działo się wiele innych, dość dziwnych rzeczy i nie mogłam zapanować nad własnym grafikiem (jakbym w ogóle jakiś miała). Także przepraszam WAS jeszcze raz! 
Mam nadzieję, że mnie nie znienawidziliście i zaglądacie tu jeszcze :)
Życzę wam przyjemnej lekturki rozdziału VI !
Ciao! :*


11 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza~~~ (*゚ー゚*)
    Tak, więc będzie lepiej, jeżeli podzielę ten komentarz na dwie części, XD
    1) Rozdział
    Moja reakcja na szósty rozdział (☆。☆) Jednak zasmuciłam się, kiedy to skończyłam czytać:( No, bo...
    Dlaczego tak mało??!! XD Ja bym chciała więcej Sei-chana! Bo jak kocham Sei-chana!
    Zauważyłam, że z April mamy trochę wspólnych cech, ponieważ:
    * dyskretnie, ale jednak wącham ludzi (błagam proszę tego nie komentować XD)
    * też dmucham ludziom we włosy XD
    Czyżby nasza blondyneczka, kiedyś przesadziła ze swoją otwartością O.o chmmm.... Pole do dyskusji ja kontra ja, ale lepiej żebyś tego nie widziała (możliwość, umarcia z przyczyn kretynizmu autorki tego komentarza)
    W dodatku ten SMS do Taigi. To daje do myślenia i jestem z tego zadowolona ^^,ponieważ lubię tajemnice w opowiadaniu:D
    Muszę cię pochwalić za reakcje Akashi'ego (= ♥ 3♥ =) *miał wyjść zakochany pocałunek... Ech.... Trzeba będzie nad tymi moimi minkami popracować XD* Normalnie jakbym oglądała reakcje mojego kochanego Akashi'ego w anime ^##^
    Nie wiem jak ty to robisz, ale wychodzi ci to moim zdaniem doskonale ^^ te zachowania są takie... Naturalne dla niego! Też chcę mieć taki dar~~ Też chcę taki (-_-メ *popada w depresję*
    Podsumowując:
    * podobało mi się (*^.^*)
    * Czekam na więcej ^^
    2) Odpowiedź na Twój komentarz XD
    Jak widać reagujemy na nowe komentarze tak samo XD
    W dodatku dziękuję za komentarz pod "Spłacony Dług" (///∇//) Tak się nim jarałam aż wstyd XD, ale co tam.
    Skoro Twoim zdaniem ładnie piszę musiałaś się wstawić wcześniej niżeli miałaś w planach skoro tak napisałaś XD
    Teraz jak przyglądałam się szablonowi na Twoim blogu to zobaczyłam, że sama siebie obserwujesz XD
    No cóż ja idę w końcu spać (nie ma to jak kwadrans pisać komentarz XD )
    (@ ̄ρ ̄@)zzzz Opuszczam w końcu to miejsce na rzecz mojego kochanego łóżeczka, które tak mnie kocha i tęsknie wyczekuje (≡^∇^≡)
    Za wszystkie błędy przepraszam!
    http://odcienie-czerwieni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko jedyna, to jest nas juz trzy, bo i ja dmucham na ludzi :D ludzie sie denerwują a ja cię cieszę jak nienormalna wtedy, bo to takie dla mnie zabawne :D ja wczoraj tak jak podejrzewałam podpiłam sie nawet niezle tymi moimi piwkami, zaczelam czytac kolejne twoje opowiadanka ale literki mieszały mi sie przed oczami i koniecznie musiałam iść do łóżka :D więc dopiero dziś dokończę :P
      Hahah, no coz nawet mnie to bawi ze obserwuje sama siebie, ot taka durna jestem :D
      Idę się myć bo mój A. wyzywa mnie od brudasów:P
      Buziaczki :*

      Usuń
  2. Bardzo fajny rozdział tylko czemu Akashi jej nie lubi ? T.T ah zresztą nieważnexD powodzenia życzę weny i czekam na więcej :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Akashi przeżył jakiś szok kulturowy i to dlatego :D A tak serio to wydaje mi się, że on nie może zrozumieć jej podejścia do życia, a to czego nie rozumie po prostu go drażni :D Ach, w sumie nawet ja do końca nie wiem co się tam dzieje w jego czerwonej łepetynce :D
      Dzięki za komentarz, pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Dobra stwierdziłam, że powalczę ze swoim niesamowitym lenistwem i napisze ci komentarz. Zasłużyłaś na niego i to bardzo. Nigdy nie czytałam tak dobrego Seijuro. Zostaniesz moim mistrzem prawda? Powiedz, że tak! Dobra wracając do bardziej inserujących rzeczy. Moja ekscytacja nie powinna zajmować miejsca w tym komentarzu. Muszę skupić mózg i wymyślić coś odpowiedniego. Zacznę, więc od tego, że uwielbiam Akashiego w twoim opowiadaniu. To już wiesz, więc lecimy dalej. April jest wspaniała. Taka, taka... dobra niech będzie drugi raz wspaniała. Dobra całość mi się podoba, szkoda, że Sei-chan jej nie polubił. Chociaż dmuchanie na kogoś jest słodkie, ale w Japonii mogą uważać inaczej. Pech. Ich strata ja osobiście uważam, że April jest mega słodziakiem i nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Myślę, że nawet długi komentarz mi wyszedł. Na bardziej rozbudowany jestem za leniwa. Wybacz, walczę z tym ! No dobra czas się żegnać ^^ Do następnego. Mam nadzieję, że szybciutko <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za komentarz i miłe słowa! <3 Sama jestem leniem i obibokiem nie z tej ziemi, więc doskonale rozumiem jaki to wysiłek by coś wyskrobać w komentarzu :D
      Co do Akashiego… Zanim zaczęłam pisać opowiadanie, bawiłam się trochę w jego psychoanalityka, przypatrywałam mu się uważnie nie tylko w anime ale przede wszystkim w mandze i w light novels KnB Replace, gdzie jest ukazany też w innych sytuacjach, a nie tylko na boisku. I to mi trochę pomogło w naszkicowaniu jego osobowości, choć i tak ciągle mi mało, najlepiej chciałabym zostać nim na dzień lub dwa, ale pewnie źle by się to skończyło dla mojego otoczenia. :D
      Ja, jako autorka też bardzo lubię April i absolutnie nie pojmuję, dlaczego Seijurou nie ulega jej urokowi, ale wiadomo, jeszcze wszystko może się zdarzyć :D
      No dobra, już sobie poględziłam wystarczająco, więc pozdrawiam i do następnego :*

      Usuń
  4. Hej, chcialam tylko dac znak zycia, ze przeczytalam z wypiekami na twarzy. Zaklepuje sobie miejsce i obiecuje porzadnie skomentowac, jak wroce z wakacji - czyli po niedzieli. �� Obecnie moj internet sie do tego nie nadaje i ciagle zjada mi tekst. w kazdym razie, rozdzial majstersztyk!

    -Rudziczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej hej :) Patrzę, że nie tylko ja mam problemy techniczne z internetem :D Poza tym moja spacja nadal pozostaje kompletnie rozwalona (na moje własne życzenie, bo nie miałam się czym bawić) i ciężko mi przez to tworzyć rozdziały, ale jutro może dorwę laptopa mojego A. i na dniach pojawi się VII ! Trzymaj kciuki, by się udało! :)
      Dzięki za komentarz i życzę Ci miłego wakacjowania się!

      Usuń
  5. Ten rodział mi się spodobał. :D Ale czemu Akaś się tak wkurzył na April? O_o Chociaż to będzie dla niej teraz większe wyzwanie zaprzyjaźnić się z nim. ;)
    Chyba inne zwyczaje mają w tej Japonii, bo dmuchanie na drugą osobę nie jest niegrzeczne, tylko miłe. :P Ale Seijuro w końcu pokazał jej swoją "złą" stronę (czyt. tą z uczuciami). :D
    Ale cóż... szkoda, że sie tak szybko skończyło. Czekam ze znieciepliwieniem na kolejny rozdział.
    Życzę weny i pozdrawiam!
    - Raven

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Dzięki, że mnie tu odwiedziłaś i skomentowałaś, to wiele dla mnie znaczy! :)
      Nasz Akaś to chyba trochę dziki jest, reaguje czasem jak dzikie zwierzątko i nie pozwala się do siebie zbliżyć :D Ale ja tam nie wiem, co się dzieje w jego głowie, jestem tylko autorką haha :D
      A dmuchanie na ludzi jest super i tyle, Akashi nie zna się chyba na rzeczy :)
      Uwierz mi, ja też czekam ze zniecierpliwieniem, by w końcu wrzucić kolejny rozdział, tylko o tym jestem w stanie myśleć i mam nadzieję, że na dniach w końcu mi się uda. Oby jak najszybciej!
      Pozdrawiam ciepło! :)

      Usuń
  6. O Kurce Kagami!!!!! ło ludzie

    OdpowiedzUsuń

Gorąco zachęcam do pozostawiania opinii, wskazówek itp :)